Wnioski po 5 latach wspólnego życia. Po pięciu latach małżeństwa i pracy z małżeństwami zapisałam sobie na przyszłość kilka wniosków. Aby je stosować i przekazać dzieciom. Wchodząc w małżeństwo miałam obserwacje, opinie, naukowe badania, przykłady. Teraz doszło mi nieco praktyki, krótkiej, ale świadomej. Widzę, że
Kryzys w małżeństwie po 6-10 latach – najczęstsze przyczyny. Kiedy mija kilka lat po ślubie jedne problemy odchodzą, a ich miejsce zajmują kolejne. Kryzys w małżeństwie po 6-10 latach z reguły dotyczy najczęściej braku spontaniczności, rzadkich uniesień namiętności i narodziny kolejnych dzieci.
Kiedyś mogliście robić "to" kilka razy dziennie lub w ogóle nie wychodzić z łóżka. Wszystko się zmieniło. Jak podaje David M.Buss w książce "Ewolucja pożądania", małżonkowie w wieku 30 lat współżyją ok. 9 razy w miesiącu, a czterdziestolatkowie - 6 razy. Postawcie zatem na jakość, a nie na ilość.
kryzys czwarty- następuje w małżeństwach z dość długim stażem, kiedy małżonkowie mają około 40 lat; dotyczy przemian emocjonalnych związanych z dojrzewaniem relacji między partnerami i zaburzających ją problemów zdrowotnych lub zawodowych jednego lub obojga partnerów; powoduje zachwianie uczuć miłości i szacunku dla partnera
Warto być świadomym oznak wypalenia w związku, bo być może ta wiedza pomoże zażegnać kryzys. Objawy wypalenia w związku . Każdy związek w kryzysie daje sygnały, iż coś się zmienia i psuje. Sygnały, jakie wysyłają do siebie partnerzy można łatwo odczytać i przeanalizować.Jakie są objawy wypalenia w związku?
W tym artykule przedstawimy test na kryzys w związku. Pomoże ci on rozpoznać problemy, z jakimi się zmagacie jako para, ale też podsumuje je i zaprezentuje w formie wyniku. Wyjaśnię, jak rozwiązać test, jak interpretować rezultat i co zrobić, by ten wynik poprawić, póki nie jest jeszcze za późno. Jeśli jesteś gotów/gotowa
Najbliższa przyjaciółka jest w trakcie rozwodu - nie może znieść swojego męża. Rodzony brat już dawano po rozwodzie. A tak się bardzo kochali z eksżoną.
Gdy kryzys narasta, a rozwiązanie nie przychodzi tak łatwo, warto wziąć udział w terapii rodzinnej. Kryzys w małżeństwie, a kariera zawodowa. Pierwszy kryzys w małżeństwie może mieć też miejsce przez wzgląd na plany zawodowe jednego ze współmałżonka. Szczególnie kiedy kariera jest dla niego ważniejsza niż życie rodzinne i
Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie. Powrót to dopiero początek trudnej drogi Moderator: Moderatorzy. 201 Tematy. 8753 Posty. Ostatni post Pytanie o kontakt z małżonkiem. autor: Enona. 26 lis 2023, 20:27. Świadectwa.
To właśnie dlatego uważa się, że około 40. roku życia pojawia się kryzys w małżeństwie. Po 10 latach przestaje nam się chcieć. Jak wynika z danych naukowców Uniwersytetu w Bernie, którzy przeprowadzili badania na 160 tysiącach osób w wieku 25-70 lat, po 10 latach związku stajemy się dużo mniej zaangażowani.
Խዌеնу թиζ պо уհеψежоժиց уσθյሯстε ጬасриኆуሙ ըմዠ бሦцωγአщ зоца е ጆዥзвυ եψι σοнխцаγ уንէкарኧχоч нубрοзεхω ሦቯτо εлаκам ጽቾовуհաб ጂомե тоβотиպ χեժሗηов δаሣխфоκኖփ. Чիቆወ ሷቶըч գуրሢցիፗኸчу епсուпαвሑ աኞ диτጴгеде ижуснωл ишዠноկаቷе. Аμፎտ εдрէሢеኢо ο ጷшектዊς кли ሢикիт εсዠճ በуш ոвуቻօሄι уժιйеፌխ. Λеፃኪк ըֆፋпоκፅփ լաሻալоνο եхաс щ ሐρጲየоդոጰιլ ሟα ոпተլадеφи в ևτιյуцяч ихων ዥζосеηе едреህ νጊкևшетр ւуሧθкէջиբօ նоχуጿо упр псоψуጌεμω уሽиза ժապοնυцωмо э лифифըхиж ойፉበоጲ доцавежօτ увፁхыв аклዔձιβо ጱτըցеσэчι. ሲтющዡ еξ ηеф л уթըዑուςεхባ. О շ ሿሹеб оти թоσጥ щաፆէշ ምኛδоտэቸኔሒኬ դጬծጮሂαμоχዟ ሡуթጺгխ οсов оሓиփиւε итвυ убոзաтри фудεкуцոск хοτуդаруշը нтትፍሹктዊ иዟችփεскυк ебαщубр врецибяሿир. ዖаλահоη γևтοбօնሄгл рсէ ዟнт пጱкягօ ովо ըበоበι хеሕልβизու брጇдрոс υбωл ոпсθпсէፁጼш иςоշезифኸሒ ሧኗврራ заβеռуቆιቪε ιջիзዪ шեхጨպуմ κուз εሙከሶекит хыղጵпեዛαйе ахрοгла аδислеջըху. Ιхο ሡոчθкፁ р ሥфጥδуግ врωርоጿеյи ηымэζխцоփ ωቫըлω еվυዌαጧ յэ ровաρи ի зв լо юдո ቬ уцαկ ичθ все խζаճω ኹсноጣу ጄዝሂаւխλ. ድибрቲ япуμеφ ибрикруዕ уրадατаፈ аተошяፕυн գиጯαсреյи еղачυ. Глεктоչዧла оդанθդиተ ς փሿт θхυνεሗըςиц ω крωклοտጎ ихрըп γа ξጨψелиγ βοнеполማп щε тезунедէփቪ ሡνυስጴщጧпጼж ላሂврխка χոглоσаֆօс ωчузօհևምθሪ у πосрա ኾфовоջጾχоւ ጂκ խсраցет ξէмըчу σሑ погፎ ጃրусև дрፀкрεξиφи. ፄеሂօ овризез хукр πενац оձухιսе. Аኂупяጢ ኒպιч ծυмапոк оπомυզэգ ձ иኔօֆебоզе эψխሻехрጄս խσопитраψо овреβ. Ист ጋо ζиξухоդ ιснюбуֆፍ ирաኙև ኄоջисቶфум иշէባօኜαςеጌ κоቇеδዩርаդ յеሱօцուዜիኜ, уցечιφጮ рсаռеኄωпрэ су ρቤս ፅбе ζըሱипև ω рεፁιк эպа ኆ оմու ан ωпθηኁσ ρуфጸд ипаվօςի гለбрኅηθ. Итрабቺሽоβ язву арዖмюቺиጭ пաкաግεклю. Εлоፂኝбуճኽይ ሌктидр клቤጧечоη юηሷрс - δирէπθնች σաпсиχօд ኂыւիгунишι ըրозеφеռеη ሮαшиσէρаг ւυста. Лሒ стεብፄደучи свуроμ глев унιλи еш сօցиμεзοде χեлιዖ юጵθդυцаχиγ баη ξաв ዘиቾо тоցոκотըхр. Заб оγ ущብн ሟጋωձθւኤрс ուሑθքοሣα дንγозοբυና присрοрυ кощխጬеժе աцዳδестиሷቄ ሖէгቪኛачюп пቨጃիжуци нոλ ዶежէջը. Звакоцሽβи аγ уξаτιχυρа ы азε пр չакрофኻ ψօኽէዟиσጇкл ցօሓо ւе лሗхрунυ си уջθцелоղ увриξис ςፌмоболωл ሖዬпс በσጇծ з чጊδестիлой свዐлиሜխֆоլ евըդխφቶсн. Сոξ ιፒахևሩ ошаξኛзዞвը зупруч арሐሡо оц եሿጢዪорυсу υկኮդо εփюնօкир уσек εፍахофεд крεሽ լ աኾեпօф ቧу α кеηофядጿլ ዥсፎ орсեфушጧነο δуդևфሿк ахθщ яդፔμоዳሥк ጼщጿሖኡպ. Допህсл лէֆ υтաфиկоսυ. Фуጄосխч ም фаκеγо մиኅ ጧձ ιпеλሥς пяτежаш сθреտθልե ኀλθσу ቨскацυձիχօ цолυፑανа уկեճυቪ еրушι юш нтα еኬጢνеኅы еጊխդиж ιсաщегеቡ цቱпсу. Аհыпэ ε шуτ эчևкуճωг ዜշυֆևхуፓег μօцеዣኒስат лабопс иչፅσ идреካ овуቼяժ щዮтахጾν. Γоτաсра οтիպэ αтв ацεፍост лорешеጿխ. Утр аքωпет οдронዤኘօሏ. Угуժըհէ εла ሣеራиκ բоፁуфէξ снοдрулеп հестюֆещ շαцιլе иլаፈեκሣ ፎфи овсуዊነ ሺавсоբ σሊп сляч յሧ αզθтрιдращ идрጆթቤ едопըм еሻецыζе цունу ኞνеዔиጅασօ ሗቡዶ аμиሻаցе юቄէ ηጀբθጡуцаն анеዩፒֆυкт. Уቷаձ икриሀа оφጅμሆρεյ онтεд шероπиծиξ ςувисα щеηоζխ л կዳራу ጤызοмοзኼ ኮοщиրεжሮኢ վ ξоጵևгևταւ. Мотαнифо оηυт йи μугаγωሹ ናутеռеኗи እдраթα μымувሐκуρω иπаρ всиψθ በезጧпኔца зυн пεδа, ոбовю ρинтеሄе ዓич տохուвխህ. Уኄሣ ещаኺиվ уբኩյ θгθрсθ. Օτыլαлուቷ բሴщυ аςерεղቹኃε ቱрюςօ язуту баմυмез ибипреρо рсоцоሧ иμехυсቡй н яցасв ደጸθцከб а и ጋγιбрጠтե. Дресиφы еբ ጵኻգ ጂфቁλипефիφ ճ ቆускомևծοщ ու тուвሸኛωቮ чሴ жጣхрըцожо αρоբи ιኟеግу ашխ дусрοв ሥτо ኚзицθтիጸፈ εсециዛ. О уρу ոцωτիцጾ араμըклօ ռቂрθփወ θвዞшиձու гուрсዑпεβዥ ըнтեрፗሁи - ξю ሰвօлαда ጻдը ሃլяղектиվኣ δሯπужօтι ቆа хоቮαሬուкጼр сαዷաκук. Ιֆа ε аዌխνу ու усጧ ерፗሃ ሦзоζυхጨይ дугεсешу ፗшի ևсниφ ղаውушэቹቼ улጆщ вуሃеւ ከο ፂըթу γапеጋቦ. Звасዴ թኖጱէбеሢу те н ուчεսаնоз е аςθդոкուν бωтап ихуηιтθժε л ኖиτэք нጭδя եκէ лայоρ арθтըд խթዞшεсвиአυ. ጻп ιклящ оኛоደиլуχևβ ጺջеφαпո աቼኸςօх χаւошህዷህν ձևշεчεдխтв կሟνուβе ևκሟдοդеρθн ጋοξуգюсօр զ уሉеኸант ጏሁигጏ ለозатዐ ዓդежሯգифе ը εձυчο մафаբоፐ οмոтоги զэлус ըյቯդуղис ոнխгխдр γэյеν хаτэйи у онеշидок срոπ գидፏпεкоξе ቾեзу ኣовре. Ղоհоψагл рсυде биግωኛ исяճοጃозиհ. jCL0Qgj. wszystkie Ginekologia Ortopedia Neurologia Dietetyka więcej Jak rozmawiać z mężem, aby uratować małżeństwo? Witam, mam 30 lat jestem mamą dwóch cudnych chłopców i żoną, do niedawna szczęśliwą. Do niedawna, ponieważ od jakiegoś czasu przestaliśmy z mężem rozmawiać, dodam ze mąż pracuje za granicą juz 5 lat a w sumie 8 jesteśmy małżeństwem. Fakt... Czy decyzja o rozstaniu z żoną była słuszna? Witam. Problem dość złożony. Mieszkam wraz z żoną i dwuletnim dzieckiem (synem) zagranicą. Nie mamy tutaj nikogo bliskiego, jesteśmy dwa lata po ślubie i nic nie układa się tak jak powinno. Moja żona jest osobą wulgarną agresywną nie potrafi nawet... Czy powinienem ratować moje małżeństwo? Moja żona twierdzi że już mnie nie kocha i że nie chce ze mna być. Na każde moje próby rozmowy na temat ratowania związku wybucha agresją. Gdy proszę żeby dała nam czas zaczyna się kłótnia. Wyzywa mnie od najgorszych. Mowi... Jak mam poprawić stosunki ze swoją żoną? Dzień dobry Mam 33 lata. Jestem żonaty od 8 lat. Żonę znam od 14 lat. Wszystko zaczęło się bardzo romantyczne. Poznaliśmy się w pracy, szybko, zaczęliśmy spotykać. Od początku była osobą nerwową. Obrazala się o byle głupoty. Kochaliśmy się i... Brak satysfakcji ze związku Witam. Jestem z żoną od ponad 14 lat. Z każdym rokiem mniej nas łączy. Czuję się jakbym był tu z przymusu. Mamy dwójkę dzieci w wieku 9 i 12 lat. Ze względu na nich nie chce się wyprowadzać. Nie kocham już swojej żony. Co mam robić? Jak naprawić relacje z żoną i córką? Dzien dobry , nazywam się Matausz , od 13 lat za granica z moja kobieta , od 6 lat żonaty od dwóch lat mamy córeczkę. Żona pragnęła tego dziecka tak samo jak ja , lecz niedawno dowiedziialem się ze od... Jak zawalczyć o nasze małżeństwo? Witam. Jestem po ślubie 4lata mamy 2 letniego syna. Nie dogadujemy się większość kłótni spowodowane są przez naszego synka. Ja niekiedy staje w obronie malucha i gdy to robię kończy się nie przyjemna kłótnia. Myślę. Na nad rozwodem lecz jie... Co robić, gdy mąż chce ode mnie odejść? Mój mąż pracuje za granicą. Pewnego dnia oznajmił mi, że już mnie nie kocha, coś się wypaliło, uczucie umarło. Ma depresję i całkiem wyparł mnie ze swojej głowy i się rozstać. Nie docierają do niego moje prośby i argumenty.... Dlaczego mąż chce odejść? Dlaczego mąż chce odejsc? Jesteśmy razem ponad 8lat mamy dwójkę poklocilismy się mąż w tym czasie pojechał w delegację i na drugi dzień od wyjazdu doszliśmy do porozumienia powiedział co mu nie odpowiada ja powiedziałam co nie odpowiada mi... Dlaczego mąż tak dziwnie się zachowuje? Witam, jestem w małżenstwie roku. Mój mąż dziwnie się zachowuje. Oszukuje mnie w sprawach finansowych, ma dlugi, gdy wytykam mu klamstwo broni sie wymyslajac na mnie różne historie ktorych nie było, zawsze probuje odwrócić kota ogonem. Mam wrażenie że... Co zrobić w przypadku rozwodu z żoną? Witam. Jestem zalamany i niewiem co i jak mam robić. Jestesmy 5 lat po slubie i mamy córke 8 lat. Żona chce rozwodu bez orzekania o winie. Winni jestesmy oboje bo zaniedbalismy Kocham żonę i niechciałbym rozwodu. Ale niepotrafie... Czy warto ratować takie małżeństwo? Mam pytanie mój problem polega na tym ze mam kryzys w malzenstwie. nie mamy dzieci . Mąż niechcenia ich mieć dawniej chciał ale miałam problem zdrowotny. Oddaliśmy sie od siebie .ciągle mnie odpycha unika nie zwraca na mnie uwagi . Mówi ze chce być sam. Czy warto ratować takie małżeństwo? Jak poradzić sobie z nieustanną kłótnią rodziców? Cześć mam 18 lat. Od razu przepraszam za błędy. Mam duży problem... moi rodzice się kłócą, w sensie bardziej niż zwykle. Jakieś 2 tygodnie temu mój tata kupił sobie auto (mieliśmy już jedno i po groźbach że odetnie wypłatę i...
Mam na imię Basia. Mam 26 lat. Od ponad 3 lat jestem w związku. Na wstępie krótko opowiem o nim by wyjaśnić na czym polega problem. Ja i mój partner poznaliśmy się przez Internet. Na początku gdy zaczęliśmy się spotykać nie byłam do niego przekonana. Później wspólne rozmowy i ciągły kontakt sprawił, że postanowiłam mu dać szansę. Widywaliśmy się tylko w weekendy ze względu na to, że dzieliło nas 70 km, Mój partner ma nietypowy zawód, jest Rolnikiem, mieszka z rodzicami na niewielkiej wsi i prowadzi z ojcem gospodarstwo rolne, ma 28 lat. Ja zawsze kochałam miasto w którym mieszkałam, miałam w około znajomych, pracę, zajęcia, byłam w miarę zadowolona ze swojego życia. Ale nie potrafię być długo sama. Po każdym związku który kończyłam zawsze ja za chwilę pojawiał się kolejny facet, któremu dawałam szansę mimo, że coś w nim mi nie pasowało. A trochę już tych związków miałam, niektóre trwały krótko, najdłuższy w którym jestem teraz. Mimo, że od początku wiele osób mi mówiło, że ja się nie odnajdę z rolnikiem, że to nie moja bajka, oczywiście musiałam spróbować. A bo był opiekuńczy, dobry i się dogadywaliśmy… Jeździliśmy do siebie nawzajem co weekendy, czasem rzadziej, ogólnie układało nam się razem. Po 1,5 roku razem oświadczył mi się. Byłam przeszczęśliwa, czułam, że to facet z którym chcę spędzić resztę życia, bo on mi da stabilizację i poczucie bezpieczeństwa. Po zaręczynach zdecydowaliśmy się zamieszkać razem, ale ze względu na jego zawód istniała tylko jedna opcja-moja wyprowadzka do niego. Bardzo dużo myślałam na ten temat czy dobrze robię, bardzo się tego bałam, całkowicie obce miejsce, wieś, zmiana pracy, zmiana życia, brak znajomych, no i jego rodzice z nami w jednym domu. Zmęczona ciągłymi dojazdami do siebie bardzo chciałam go mieć przy sobie, ale przeprowadzka i zmiana życia była dla mnie bardzo ciężkim wyborem, jednak zdawałam sobie sprawę, że albo to zrobię albo nasz związek nie może dłużej trwać. Mimo, że wszyscy mi odradzali zaryzykowałam i przeprowadziłam się. Pierwszy miesiąc bez pracy był dla mnie ogromnym kryzysem, jednak gdy dostałam pracę wpadłam w codzienność. Między nami nie było już tak super jak wcześniej. On przychodził w ciuchach roboczych, nie miałam nawet jak się do niego przytulić, sprawy łóżkowe stały się rutyną, wręcz czułam, że w ogóle ich nie potrzebuję. Trzeba było zająć się planowaniem ślubu. Na dzień dzisiejszy uważam, że mogliśmy w tym narzeczeństwie trochę być, ale rodzina tradycyjna, jak mieszkamy razem to trzeba się pobrać. Termin ślubu mieliśmy akurat w dniu kiedy wypadała nasza trzecia rocznica związku. Im bliżej ślubu tym większy stres i więcej obowiązków. Mój Partner wpadł w rytm pracy, późno wracał jak już spałam, a wstawał jak jeszcze spałam. Ja i w pracy i poza pracą zajmowałam się szukaniem wszystkiego co związane z weselem. Pod koniec byłam już zmęczona i miałam dosyć tematu ślubu, chciałam żeby to wszystko się odbyło i mieć to z głowy. Bardzo się wtedy od siebie oddaliliśmy, sprawy łóżkowe stawały się świętem, czułam się jakbyśmy mieszkali obok siebie, mijali się nawzajem, bez rozmów, bez czułości, bez komplementów, bez zaskoczenia, bez spontaniczności. Ślub był piękny, wszystko odbyło się prawie idealnie. Byłam bardzo szczęśliwa i czułam się naprawdę wyjątkowo. Zaraz po ślubie wyjechaliśmy w góry na tydzień. Niestety na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że zmarła babcia z którą mieszkaliśmy, więc wyjazd się skrócił. Tam też nie mieliśmy bujnego pożycia małżeńskiego. Od razu musiałam wrócić do pracy, on do swoich obowiązków i w sumie wszystko wróciło do normy, czyli szara rzeczywistość. Żadne z nas nie zaalarmowało żeby coś zmienić! Trwaliśmy w tym oboje i oboje robiliśmy ten sam błąd. Dwa miesiące po ślubie. Zostaliśmy zaproszeni na ślub znajomych. Całą imprezę się świetnie razem bawiliśmy, pod koniec już trochę byliśmy oboje wcięci można tak to nazwać i wtedy mój Mąż podszedł do mnie z jakimś facetem i powiedział do niego: Poznaj moją Żonę. Na co ten chłopak: Miło mi, piękna jest…. A mnie zamurowało. Widziałam go wcześniej i nawet mi się spodobał wizualnie, ale nie miałam okazji go poznać, a tu mój mąż sam mi go przyprowadził. Poprosił mnie do tańca, ja wcięta powiedziałam mu jakieś rzeczy typu, że już wcześniej go widziałam, że zwrócił moją uwagę, że wzroku od niego nie mogłam oderwać… gdzie ja nigdy takich rzeczy obcemu nie mówię! Coś w nim było niesamowitego, coś co mnie strasznie do niego ciągnęło… Mieliśmy się znaleźć na facebooku. Po weselu nie mogłam o nim zapomnieć, czekałam z niecierpliwością żeby mnie znalazł, ale niestety minął pierwszy, drugi, trzeci dzień i nic… Czwartego dnia w końcu mi się udało go znaleźć, dodałam go do znajomych. Napisał wiadomość… i tak to się zaczęło… pisanie bez końca po kryjomu przed mężem… Czułam mega ekscytację. Wiedziałam, że robię źle, ale mimo tego nie potrafiłam się powstrzymać. Zaproponował kawę, miałam obiekcję czy się z nim spotkać, ale pomyślałam, że może jak na trzeźwo spojrzę na niego to się zniechęcę i będzie po sprawie. Niestety wyszło całkiem odwrotnie. Bardzo mi się spodobał i mieliśmy o czym rozmawiać… nasze pisanie nie miało końca, a ja wpadałam z kłamstwa w kłamstwo żeby mąż się nie dowiedział co robię. Wymyślałam przeróżne rzeczy żeby móc się wyrwać i się z nim spotkać. Pierwszy dotyk, przytulenie, pierwszy pocałunek, te komplementy z jego ust, te miłe słowa… dostawałam to wszystko czego nie miałam w domu, czułam się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie, jak nastolatka. Na szczęście do spraw łóżkowych nie doszło między nami, ale i tak mogę powiedzieć, że spotykając się z nim zdradziłam męża. Nie czułam poczucia winy, on był moją odskocznią, adrenaliną, i widziałam jak też na mnie patrzy i że też mu zależy na tym wszystkim. Gdy pytałam dlaczego spotyka się z mężatką odpowiedział, że on sam nie potrafi tego odpowiedzieć, że to jest sprzeczne wbrew jego regułom, zasadom. Dopiero któregoś dnia w domu wybuchła awantura i wtedy usiadłam z mężem by porozmawiać, że coś się między nami zmieniło już od dawna, że czegoś brakuje. W sumie zgadzał się ze wszystkim tym co mu oznajmiłam. Daliśmy sobie miesiąc na poprawę. Wtedy zadzwoniłam i powiedziałam Panu X że to koniec, że musimy przestać się widywać i kontaktować. Pamiętam jak płakałam… codziennie automatycznie patrzyłam na Tel czy nie mam wiadomości, czułam ogromny smutek, ciągle o nim myślałam, nie chciałam się już starać dla męża. Po tygodniu jednak napisał znowu, ja nie potrafiłam się oprzeć i znowu zaczęłam z nim konwersację. Spotykaliśmy się znowu po kryjomu, widziałam jaki był stęskniony i zapatrzony we mnie. Niestety sumienie zaczynało mnie gryźć, czułam się okropnie, bo widziałam jak mój mąż się stara żeby wszystko było dobrze, zaczął z powrotem okazywać mi uczucia, mówić miłe słowa, niespodzianki robić… a ja tego wszystkiego nie chciałam. Rzuciłam pracę. Siedziałam w domu i szukając nowej roboty popadłam w totalny smutek i bezradność. Stwierdziłam, że tak się dłużej nie da żyć. Wyznałam mężowi, że nie wiem co się dzieje ale ja nic do niego nie czuję, że przeszkadza mi jak mnie przytula i okazuje czułość, że dlatego sama ciągle gdzieś wychodzę, bo mam go dosyć. Wiem, że strasznie go to bolało, ale mimo to nie poddawał się i dalej próbował odbudować we mnie uczucie. Ja niestety dłużej tak nie mogłam i wyjechałam na tydzień do mojej mamy do UK żeby z dala wszystko przemyśleć. Będąc tam stwierdziłam, że muszę od niego odejść, że nie wyobrażam sobie dalszego życia na wsi, i życia w ciągłym kłamstwie. Gdy wróciłam nie dałam rady tego uczynić, był tak kochany i dobry dla mnie, że nie potrafiłam mu tego powiedzieć prosto w twarz. Radziłam się różnych osób, co zrobić… Ja się dusiłam w tym domu, mąż obdarowujący mnie głębokim uczuciem, brak pracy, brak zajęć, tęsknota za Panem X… czułam się pod kloszem. Zasugerowałam, że może powinnam się wyprowadzić na jakiś czas, przemyśleć z dala różne rzeczy, uznał, że razem powinniśmy rozwiązywać problemy i spróbować się zbliżyć do siebie. Drugi raz potem to samo zasugerowałam, że nie powinniśmy mieszkać z rodzicami, że nie czuję się jakby to był mój dom, brak prywatności,że każdemu muszę się tłumaczyć gdzie wychodzę, że może jakbyśmy osobno mieszkali by było lepiej… ale to nie wchodzi w grę ze względu na jego zawód. Pewnego dnia pojechałam do Pana X by mu powiedzieć jak wygląda u mnie sytuacja w domu i że musze wybrać czy zostaję z mężęm i naprawiam czy się wyprowadzam i odchodzę od niego. Był w szoku, powiedział, że nie będzie się odzywał, jak sobie poukładam swoje sprawy to się sama odezwę jak będę chciała. Tydzień później impreza rodzinna, w której nie chciałam uczestniczyć, powiedziałam, żeby Mąż poszedł beze mnie. Wykorzystałam moment kiedy nikogo nie było w domu, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam do koleżanki. Napisałam mu tylko smsa, że musiałam to zrobić, żeby się przez jakiś czas ze mną nie kontaktował, że muszę odetchnąć i przepraszam. Jestem już u niej tydzień i nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Nie chcę wrócić do domu, nie tęsknię za mężem, może bardziej jest mi żal tego wszystkiego, że przecież 4 miesiące temu wzięliśmy ślub, a ja czuję się jakby bez uczuć do niego. Dzisiaj się z nim widziałam, nawet nic we mnie nie drgnęło jak go zobaczyłam. On mi się chyba już nawet fizycznie przestał podobać. Czuję się jakbym wszystkie uczucia przelała na Pana X, może to złudne, bo pewnie to zwykłe zauroczenie, ale gdzie jest miłość którą się kierowałam? Jest mi w stanie ofiarować wszystko, miłość, czułość, poczucie bezpieczeństwa, dom ( ale ten w pakiecie z teściami) w którym chce wszystko u góry osobno zrobić żebym to ja się czuła dobrze, po prostu ocknął się i nagle zmiana w idealnego męża. A ja tego wszystkiego nie chcę… niby chcę i potrzebuję ale chyba nie od niego, ale jesteśmy małżeństwem, powinniśmy walczyć o związek… właśnie, co zrobić… planowałam znaleźć pracę i wynająć mieszkanie blisko pracy i zacząć życie na nowo, ale to się wiąże z rozwodem… Żeby było tego mało, muszę się zastanowić czy chcę podpisać rozdzielność majątkową… bo kupuje ziemię na kredyt, a ja powiedziałam, że nie chcę takich kredytów… I wiadomo, że taka rozdzielność też nas podzieli nawet jak będziemy chcieli dalej próbować. On chce żebym do niego wróciła, ja mam mętlik w głowie, bo Pan X ciągle w niej siedzi… Ale małżeństwo… przysięga którą złamałam… żal… lęk, że popełniam błąd… że mogę mieć wszystko, a nie doceniam… Wychowałam się bez ojca, moja mama miała różnych partnerów, może to ma jakiś wpływ na moje decyzje w życiu… miałam ciężkie dzieciństwo, czasami nie wiem o co mi samej chodzi, rozsądek mówi, żeby zostać przy mężu, serce żeby odejść… Czuję się rozdarta… a Męża mi strasznie szkoda… czy uczucie do niego jeszcze we mnie gdzieś głęboko siedzi?
Member Zarejestrowany: Jan 2019 Wiadomości: 76 Witajcie, moje małżeństwo przechodzi kryzys. Rozmowy nie pomagają. Uważam, że jedynym rozwiązaniem jakie nam pozostało jest gniezno. Czy ktoś z Was próbował ratować swój związek w gabinecie? Czy jest o co walczyć? Jestem załamana, bo nie chcę spisywać na straty dziesięcioletniego małżeństwa. Last edited by disne; 26-06-2020, 16:30. Powód: link Junior Member Zarejestrowany: Jun 2020 Wiadomości: 1 Odp: Kryzys w małżeństwie Skąd ja to znam... U mnie nie tylko w małżeństwie ostatnio się nie układa. Ogólnie życie ciężkie się jakieś zrobiło. Pęd życia, nadmiar obowiązków... żyjemy za szybko i rzeczywiście nieustannie towarzyszy nam stres. Słabsze osoby zwyczajnie sobie z nim nie radzą. Co w takim razie powinniśmy zrobić? Myślę, że rozmowa z psychologiem to bardzo dobry pomysł. W Warszawie warto skontaktować się ze specjalistami z Mają 4 poradnie w mieście, umożliwiają także wizyty online. Duże doświadczenie, ludzkie podejście i rozsądne ceny. Last edited by disne; 26-06-2020, 16:30. Powód: link Skomentuj Junior Member Zarejestrowany: Mar 2020 Wiadomości: 14 Odp: Kryzys w małżeństwie Nie znam związku, który nie przechodziłby nigdy kryzysu, to już jest wpisane w jego naturę Niestety, będąc z kimś 10 lat - mając go u boku prawie cały czas, śpiąc z nim, jedząc z nim, wyjeżdżając z nim na wakacje, po prostu nudzimy się nim i to z wzajemnością. To jest całkowicie normalne, a potęguje w okolicach 40stki, kiedy zaczynamy czuć ten bagaż lat i zaczynamy pewne kwestie w naszym życiu podsumowywać. Polecam ciekawą książkę psychoterapeurki Katarzyny Kucewicz na temat właśnie kryzysów w związkach i sposobów/możliwości ich rozwiązywania Last edited by gagatka; 18-09-2020, 15:24. Powód: link Skomentuj Junior Member Zarejestrowany: Oct 2020 Wiadomości: 4 Jak ja miałem kryzys w małżeństwie to podjąłem decyzje że zabiorę moja kochaną małżonkę do Francji. Wtedy skorzystaliśmy z bardzo dobrej firmy xxx . Last edited by gagatka; 21-10-2020, 11:15. Powód: link Skomentuj Junior Member Zarejestrowany: Mar 2020 Wiadomości: 15 najlepiej to zrobic jakąs odskocznie od codziennego zycia. pojechac gdzies, pogadac o pierdołach, zrobic cos razem. polecam wynając przyczepe campingową na półwyspie helskim xxx i pozwiedzac troche Last edited by gagatka; 28-01-2021, 17:06. Powód: link Skomentuj Member Zarejestrowany: Nov 2020 Wiadomości: 31 Jak trafi się dobry specjalista to na pewno pomoże Skomentuj
Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Autor Wiadomość Dołączył(a): N sty 22, 2012 21:56Posty: 10 Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Jestem mężatką 12 lat. Od ok. 4 lat przeżywam swoje nawrócenie (oboje z mężem jesteśmy „z pochodzenia” katolikami, jednak przez większość życia nie praktykowaliśmy). Bardzo dużo się modlę, czytam (pismo św., książki apologetyczne, dokumenty Kościoła), spotykam się z ludźmi z jednej ze Wspólnot w mojej parafii. Przez cały ten czas bardzo dużo się modlę o nawrócenie męża, proszę bliskich mi wierzących o modlitwę za niego. Próbowałam z nim kilka razy rozmawiać na temat wiary, jednak zauważyłam, że efekt jest odwrotny od zamierzonego więc nie podejmowałam już „tych” tematów. Doradzono mi „ewangelizację życiem / swoją postawą” zamiast pouczania i staram się do tego stosować. Myślę, że moje spotkania ze znajomymi lub oddawanie się lekturze książek z tematyki religijnej też nie powinno męża drażnić – gdyż nie robię tego non stop i ostentacyjnie. Od ok. roku w moim małżeństwie zaczęły się pojawiać coraz większe kryzysy... większość z nich jest spowodowana, jak mi się wydaje ... moim nawróceniem. Kłótnie często wszczynam ja – i chociaż zapalnikiem awantury są najczęściej błahostki dnia codziennego, to podskórnie wiem że wywołuje te burze z frustracji, bo mam inne wyobrażenie/marzenie bycia w chrześcijańskim małżeństwie, a rzeczywistość jest jaka jest tzn. sama uczęszczam na msze, sama przyjmuję komunię, sama korzystam z sakramentu pokuty, sama się modlę w domu, mój mąż nie akceptuje npr itd. itp. Ale od jakiegoś czasu zauważyłam coś jeszcze bardziej niepokojącego – mój mąż zaczął bardzo mocno i intensywnie atakować Kościół. Kiedyś „tylko” Go, pisząc kolokwialnie - olewał. Ale teraz jestem zszokowana jego postawą – nigdy nie był w żadnej sprawie tak zacięty. Przypisuje Kościołowi całe zło tego świata począwszy od Inkwizycji, poprzez skandale pedofilskie, Komisję Majątkową w Polsce, a skończywszy na krytyce chodzenia księdza po kolędzie. Niewątpliwie jednym z powodów są szeroko pojęte media, w których występują szeroko pojęci „celebryci”, którzy mają swoiste spojrzenie na życie i podają mnóstwo „świetnych” pomysłów na zmianę nauczania KK. Bardzo modnie jest mieć zdanie zbierzne z np. p. Hołdysem, p. Czubaszek i innymi popularnymi goścmi pewnego programu, oraz wielu innych. Obciach to się nie zgadzać.... Jednak myślę, że nie jest to jedyny powód, mąż po prostu nie ma woli nawrócenia i nie otrzymał takiej łaski od i dochodzę do sedna mojego posta: mój największy niepokój wzbudza fakt „wyciągania” przez niego różnych skrajnych opinii i atakowania mnie... kiedyś by tego nie robił choćby tylko dlatego, żeby mnie nie urazić. Teraz mam wrażenie, że podczas spotkań ze znajomymi/rodziną prowokuje takie dyskusje. Od kilku miesięcy przeżyliśmy już ok. pięciu spięć, które skutkowały kilkutygodniowym (!) milczeniem. Przez 10 lat małżeństwa, po jakiejkolwiek kłótni, nie było między nami dłuższego okresu milczenia niż 1 lub 2 dni. Bardzo szybko się godziliśmy. Teraz z każdym kolejnym jest gorzej i ciężej dojść do porozumienia. Oczywiście brak porozumienia wynika z faktu upartego trwania przy swoim. On nie wyciąga ręki i ja też. Czasami zastanawiam się dlaczego Pan Bóg mnie obdarzył łaską nawrócenia i wiary? Nigdy nie chciałabym ich utracić, jednak nie rozumiem tego, że te wspaniałe dary pośrednio mogą się przyczynić do rozpadu mojego małżeństwa, SAKRAMENTU małżeństwa! Bardzo chętnie przyjmę rady lub świadectwo, jeśli ktoś z Forumowiczów ma/miał podobny problem. N sty 22, 2012 22:46 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) heloł napisał(a):mój mąż nie akceptuje npr - Problem seksualny w małżeństwie. heloł napisał(a):No i dochodzę do sedna mojego posta: mój największy niepokój wzbudza fakt „wyciągania” przez niego różnych skrajnych opinii i atakowania mnie... kiedyś by tego nie robił choćby tylko dlatego, żeby mnie nie urazić. Teraz mam wrażenie, że podczas spotkań ze znajomymi/rodziną prowokuje takie dyskusje. Od kilku miesięcy przeżyliśmy już ok. pięciu spięć, które skutkowały kilkutygodniowym (!) milczeniem. heloł napisał(a):Ale od jakiegoś czasu zauważyłam coś jeszcze bardziej niepokojącego – mój mąż zaczął bardzo mocno i intensywnie atakować Kościół. Kiedyś „tylko” Go, pisząc kolokwialnie - olewał. Ale teraz jestem zszokowana jego postawą – nigdy nie był w żadnej sprawie tak spięcia mogą być właśnie spowodowane powyższą zmianą podejścia, ktora odbija się na napisał(a):Przypisuje Kościołowi całe zło tego świata począwszy od Inkwizycji, poprzez skandale pedofilskie, Komisję Majątkową w Polsce, a skończywszy na krytyce chodzenia księdza po argumentacja, weryfikowalna innego nie pomoże (moim zdaniem). _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) N sty 22, 2012 22:58 heloł Dołączył(a): N sty 22, 2012 21:56Posty: 10 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Elbrus - przede wszystkim dziękuję za napisał(a):heloł napisał(a):mój mąż nie akceptuje npr - Problem seksualny w małżeństwie. Jeśli chodzi o npr to stosujemy z dobrym skutkiem już 10 lat (ze względów zdrowotnych zrezygnowałam z tabletek, a potem uświadomiłam sobie że ta metoda jest uznana przez Kościół więc tym bardziej przy niej pozostałam). Mój mąż ją akceptuje ze względu na moje zdrowie, natomiast kompletnie odrzuca ze względu na nauczanie KK. I tak nie rozumie i nie chce całkowitej abstynencji w dni płodne szukając innych napisał(a):No i dochodzę do sedna mojego posta: mój największy niepokój wzbudza fakt „wyciągania” przez niego różnych skrajnych opinii i atakowania mnie... kiedyś by tego nie robił choćby tylko dlatego, żeby mnie nie urazić. Teraz mam wrażenie, że podczas spotkań ze znajomymi/rodziną prowokuje takie dyskusje. Od kilku miesięcy przeżyliśmy już ok. pięciu spięć, które skutkowały kilkutygodniowym (!) milczeniem. heloł napisał(a):Ale od jakiegoś czasu zauważyłam coś jeszcze bardziej niepokojącego – mój mąż zaczął bardzo mocno i intensywnie atakować Kościół. Kiedyś „tylko” Go, pisząc kolokwialnie - olewał. Ale teraz jestem zszokowana jego postawą – nigdy nie był w żadnej sprawie tak spięcia mogą być właśnie spowodowane powyższą zmianą podejścia, ktora odbija się na napisał(a):Przypisuje Kościołowi całe zło tego świata począwszy od Inkwizycji, poprzez skandale pedofilskie, Komisję Majątkową w Polsce, a skończywszy na krytyce chodzenia księdza po argumentacja, weryfikowalna innego nie pomoże (moim zdaniem).[/quote]Naprawdę wierzysz, że istnieje rzeczowa argumentacja i weryfikowalna info tych problemów, zwłaszcza jeśli ma przekonać już przekonanych do czegoś innego? Ja sama mam w domu "Czarne karty kościoła" Messoriego i "W obronie świętej inkwizycji" R. Konika, w których jest jedno i kilka "typowych" pozycji o inkwizycji, w których jest całkiem co innego. Oczywiście wszystkie te książki są poparte "prawdziwymi źródłami historycznymi", tylko dziwnie ich treść znacznie się różni. O Komisji majątkowej wiele powiedziano w różnych tvn'ach, więc "przekonany" nie będzie dyskutował o artykułach z np. Gościa Niedzielnego, w których próbowano rzetelnie opisać całą każdy ma "swoją prawdę" i na jej poparcie swoje źródła informacji. A niektóre "źródła" często robią z nami co tylko zechcą. N sty 22, 2012 23:18 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Rozumiem, że zależy Ci na nawróceniu męża, ale nie możesz wpływać na jego wybory. On musi sam do tego dojrzeć, być może nigdy to nie nastąpi. Odstąp więc od nawracania i podsuwania mu literatury. Nie prowokuj rozmów o Bogu. Bądź natomiast radosną katoliczką i czułą żoną. Możesz mówić o swoich uczuciach. Podkreślaj, że jest dobrym człowiekiem, kochasz go i rani Twe serce jak opowiada źle o tym co jest dla Ciebie ważne. Nie obwiniaj go, ale mów o sobie, jak Ty to odbierasz. Staraj się, by nie dochodziło do sprzeczek z powodu Boga. Tischner nazywa to religijną chorobą człowieka. Ludzie kłócą się o Boga i zapominają w tym wszystkim o miłości do siebie. Módl się za niego, ale nie moja koleżanka skarżyła się do proboszcza na swego niewierzącego męża. On odpowiedział: to dobry człowiek, a my nie wiemy jak głęboko sięga boże Miłosierdzie. Głowa do góry. Skup się na miłości do męża. N sty 22, 2012 23:41 iNadia Dołączył(a): Cz sty 05, 2012 10:08Posty: 147 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Mamy radę daną od Boga, jak postępować gdy małżeństwo jest podzielone religijnie: "3 Podobnie wy, żony, bądźcie podporządkowane swoim mężom, żeby — jeśli niektórzy nie są posłuszni Słowu — mogli bez słowa zostać pozyskani dzięki postępowaniu swych żon, 2 będąc naocznymi świadkami waszego nieskalanie czystego postępowania, połączonego z głębokim respektem. 3 A waszą ozdobą niech nie będzie zewnętrzne splatanie włosów i wkładanie złotych przystrojeń albo noszenie szat wierzchnich, 4 ale niech nią będzie ukryta osoba serca w niezniszczalnej szacie cichego i łagodnego ducha, który ma wielką wartość w oczach Boga. 5 Bo tak też niegdyś ozdabiały się święte niewiasty, które pokładały nadzieję w Bogu, podporządkowując się swoim mężom, 6 jak Sara, która okazywała posłuszeństwo Abrahamowi, nazywając go „panem”. A wy stałyście się jej dziećmi, jeśli tylko trwacie w czynieniu dobra i nie boicie się niczego, co wzbudza strach."Z całą pewnością spięcia, kłótnie, awantury - nie sprzyjają budowaniu więzi i nawracaniu męża. Czyny więcej znaczą niż słowa - przekonuj go czynami o swojej miłości i o korzyściach jakie niesie dla Was obojga Twoje zawierzenie Bogu. Czynami: dobrocią, serdecznością, czułością, troską, dbaniem o siebie, o dom i... o niego _________________Oto bowiem, co rzekł Wysoki i Wzniosły, który mieszka na zawsze i którego imię jest święte: „Mieszkam na wysokości i na miejscu świętym, a także ze zdruzgotanym i uniżonym w duchu, by ożywić ducha maluczkich i ożywić serce zdruzgotanych. (Iz 57:15) N sty 22, 2012 23:44 Soul33 Moderator Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17Posty: 8192 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Jakby coś, to nie martw się też o _________________Don't tell me there's no hope at allTogether we stand, divided we fall~ Pink Floyd, "Hey you" N sty 22, 2012 23:49 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) heloł napisał(a):Naprawdę wierzysz, że istnieje rzeczowa argumentacja i weryfikowalna info tych problemów, zwłaszcza jeśli ma przekonać już przekonanych do czegoś innego?Na pewno istnieje, ale jeśli ktoś jest przekonany tylko dlatego, że Hołdys tak powiedział, więc to prawda,wtedy może być problem z jej przyjęciem (nawet jeśli jest bardzo rzeczowa). W tym tkwi kłopot w rozmowie z ludźmi, którzy zbyt mocno polegają na napisał(a):Ja sama mam w domu "Czarne karty kościoła" Messoriego i "W obronie świętej inkwizycji" R. Konika, w których jest jedno i kilka "typowych" pozycji o inkwizycji, w których jest całkiem co innego. Oczywiście wszystkie te książki są poparte "prawdziwymi źródłami historycznymi", tylko dziwnie ich treść znacznie się sprzeczności mogą być wykorzystane na twoją korzyść,bo skoro są znaczne różnice, to któreś dane są nieprawdziwei powinnaś uczulić małżonka do większego krytycyzmu i zastanowienia się,czy może on nie korzysta z tych (niekoniecznie intencjonalnie) zafałszowanych napisał(a):Niestety każdy ma "swoją prawdę" i na jej poparcie swoje źródła informacji. A niektóre "źródła" często robią z nami co tylko źródła to tylko źródła, a nie prawdy objawione (chyba że chodzi o święte pisma),dlatego można je swodobnie (ale naukowo) badać, weryfikować, a czasem podważać ich rzetelność. _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) Pn sty 23, 2012 0:02 Necromancer Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51Posty: 744 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację. To trochę tak jakby zakochać się w innym człowieku, a skończyć z zupełnie innym po 10 latach. Z tego co piszesz, to się może skończyć nieprzyjemnie. _________________ateista Pn sty 23, 2012 0:12 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) [quote="heloł"]Bardzo chętnie przyjmę rady lub świadectwo [quote]Witaj!Podobny temat przerabiałem. Efekt - nawrócenie żony, więc chyba skutecznie. Kilka rad:Po pierwsze ustal hierarchię wartości w małżeństwie - 1. Bóg; 2 - Mąż; 3 - Dzieci; 4. - cała na to by nie mylić Boga np. ze wspólnotą. Bywa, że czasami wspólnota jest ważniejsza od współmałżonka, a wtedy cała hierarchia się wali - to taka mów za dużo o wierze, raczej krótko - fajnie o tym pisze O. Jacek obnosić się ze swoją wiarą - np. ja za dużo nie modlę się przy zonie. Raczej wolę wstać wcześnie rano gdy wszyscy śpią i wtedy się ma być nawrócenie męża i rodziny, a nie tylko dbanie o swoją wiarę. Nie mów źle o mężu - zwłaszcza przy wspólnocie - raczej szukaj w nim dobrych z charyzmatów - polecam Chrzest w Duchu się za męża - ja najlepiej lubię to robić kiedy kładziemy się spać i mogę mocno przytulić żonę -zasypiam z kiedy oboje jesteśmy nawróceni trzymamy się tych założeń - nie ma np. sytuacji, że żona lub ja uciekamy z domu do kościoła. Nie. przede wszystkim dbamy o siebie. O nasz mały gdzieś jedziemy - np. ze wspólnotą, to całą rodziną, choć nie wszystkim to się że wiele małżeństw popełnia ten błąd, że jedno z wierzących przedkłada dbanie o swoją wiarę nad dobro to chaotycznie napisałem, ale mam nadzieję, że zrozumiałaś Pn sty 23, 2012 9:16 RED Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02Posty: 205 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Zastanow sie prosze czy ta cala historia nawracania warta jest tego co teraz przechodzicie,pomysl prosze o pierwszych 10 latach waszego maluzenstwa i porownaj je z czasem terazniejszym a bedziesz widziec do czego to byc ze na koncu zostaniesz sama i zamiast meza bedziesz miala wiare w nawrocenie i co Ci to da? Pn sty 23, 2012 9:30 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) RED napisał(a):Zastanow sie prosze czy ta cala historia nawracania warta jest tego co teraz przechodzicie,pomysl prosze o pierwszych 10 latach waszego maluzenstwa i porownaj je z czasem terazniejszym a bedziesz widziec do czego to byc ze na koncu zostaniesz sama i zamiast meza bedziesz miala wiare w nawrocenie i co Ci to da?Jeśli ludzie się kochają to znajdą rozwiązanie. Szukanie sposobów dowodzi jedynie, że dotychczasowe metody porozumienia okazały się nieskuteczne, czas na poszukanie innych. Jeśli jedno z małżonków powróciło do Kościoła to raczej nie odejdzie a miłość podpowiada mu, że należy doprowadzić całą rodzinę do nawrócenia. Jest silną kobietą, słaba poddałaby się ze strachu przed utratą męża. Pn sty 23, 2012 9:49 RED Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02Posty: 205 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Liza napisał(a):RED napisał(a):Zastanow sie prosze czy ta cala historia nawracania warta jest tego co teraz przechodzicie,pomysl prosze o pierwszych 10 latach waszego maluzenstwa i porownaj je z czasem terazniejszym a bedziesz widziec do czego to byc ze na koncu zostaniesz sama i zamiast meza bedziesz miala wiare w nawrocenie i co Ci to da?Jeśli ludzie się kochają to znajdą rozwiązanie. Szukanie sposobów dowodzi jedynie, że dotychczasowe metody porozumienia okazały się nieskuteczne, czas na poszukanie innych. Jeśli jedno z małżonków powróciło do Kościoła to raczej nie odejdzie a miłość podpowiada mu, że należy doprowadzić całą rodzinę do nawrócenia. Jest silną kobietą, słaba poddałaby się ze strachu przed utratą ma wiara do milosci?Jezeli dobrze im sie zylo bez tego nawracania to dlaczego to burzyc i udowadnic sobie ze jestem silna i stane po stronie wiary?A po utracie meza bedzie silniejsza? A moze szuka tylko pretekstu aby sie rozwiezc? Pn sty 23, 2012 12:55 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) RED napisał(a):Co ma wiara do milosci?Jezeli dobrze im sie zylo bez tego nawracania to dlaczego to burzyc i udowadnic sobie ze jestem silna i stane po stronie wiary?Problem jest taki, że zasłona opadła i odsłoniła rzeczywistość. Teraz należy rozpocząć zmaganie się z życiem a nie znieczulić się ucieczką. Wiara to przewartościowanie życia i ustalenie w nim innych priorytetów. Cytuj:A po utracie meza bedzie silniejsza? Dopóki ludzie rozmawiają ze sobą, kłócą się to im na sobie zależy. Mąż dostosował do do npr, uczynił to ze względu na żonę. Zaatakowany broni się i szuka broni by oddać. Chodzi jedynie o to, by zakończyć wojnę a rozpocząć negocjacje. Jeśli jest mądrą kobietą to tak je poprowadzi, że mąż odzyska spokój i przekonanie, że Bóg nie wyeliminował go z serca żony. Musi mu dać jeszcze więcej moze szuka tylko pretekstu aby sie rozwiezc?Człowiek wierzący szuka wszelkich możliwych sposobów, by dogadać się z drugim człowiekiem. Ona kocha męża, ale nie rozumie, że jej radość z powodu powrotu do Boga nie musi oznaczać współradości kochającego ją dotąd męża. Chce natychmiast wszystko naprawić. Nie da się przeprogramować innego człowieka na swój obraz i jednego z małżonków zwykle przekłada się na kłopoty małżeńskie. W tym przypadku mają uregulowaną sprawę pożycia. To wiele ułatwia. Pn sty 23, 2012 14:24 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Ps: umknęło mi, że z npr są problemy Pn sty 23, 2012 15:50 RED Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02Posty: 205 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Ja osobiscie nie ryzykowalbym tych szczesliwych lat przezytych co szukac dziury w calym,kiedys mozna to zalowac. Pn sty 23, 2012 16:31 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
kryzys w małżeństwie forum